Kurcze, co trzeba mieć zamiast głowy, żeby wpisać warunek do weksla? Nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że skutkuje to jego nieważnością, warto zapytać – jaki jest sens weksla, który cechuje się tym, że można dochodzić roszczenia z niego w ten tylko sposób, że mówić „proszę Sądu, oto weksel, poproszę nakaz na to, co w nim jest”, jeśli uprawniony miałby dowodzić spełnienie warunku.
I po co taki weksel? Czy równie skuteczne nie byłoby po prostu zastrzeżenie kary umownej?
@Przemek – moglibyśmy się umówić na wódkę i długo i namiętnie deliberować „co kto miał zamiast głowy” – czy tu wystawca „wycyckał” remitenta, czy też remitent chciał być „świętszy od papieża”, prawda jest taka, że wiedza prawna w społeczeństwie jest nikła, a o wekslach jeszcze niklejsza (nawet wśród tak zwanych profesjonalistów), co skutkuje różnymi dziwnymi i ciekawymi przypadkami 🙂
Czy „remitent” (czy osobę uprawnioną z nie-weksla możemy nazwać remitentem?) może czuć się „wycyckany”, to bym nie powiedział. Przecież – będąc jako weksel nieważny – ten świstek papieru jest początkiem dowodu na piśmie co do zastrzeżenia kary umownej. Owe 6000 i tak może uzyskać, niestety w zwykłym procesie.
Nie bawmy się w gierki słowne – remitent nieważnego weksla też jest remitentem, tylko że… nieważnego weksla właśnie 😉 Dokument powyższy może być początkiem dowodu kary umownej 6000zł, tylko że początkiem zupełnie nieistotnym – bo albo mamy dowód na tę umowę i karę umowną (wówczas weksel nieistotny), albo dowodu nie mamy (wówczas weksel również nieistotny).
No niekoniecznie bym tak powiedział. Zakładam, że zapisu o karze w „umowie z dnia 01.10.2010” nie ma. Same zeznania świadków na okoliczność ustnego porozumienia co do kary umownej raczej nie przejdą w sądzie jako wiarygodny dowód. Ale już taki początek dowodu na piśmie plus zeznania świadków, albo nawet początek dowodu na piśmie plus zeznania stron mogą przejść 🙂
Zatem: zakładamy że mamy bezsporny dowód istnienia umowy i sporny dowód istnienia kary umownej. Staję po stronie obciążonej potencjalną karą i uznaję brak roszczenia wobec niej. Po pierwsze – weksel ten nie oznacza kary umownej, a po prostu roszczenie związane ze zwrotem jakiegoś świadczenia związanego z niewykonaniem tej umowy, po drugie: czym innym jest kara umowna, czym innym jest weksel, gdyby strony chciały ustalić karę umowną, to powinny tak zrobić, skoro jednak strony doprowadziły do wręczenia sobie nieważnego weksla, nie wywołuje to skutków prawnych. Dalsze dyskusje możliwe wyłącznie po przedstawieniu skanów z dokumentów z dokładnego stanu faktycznego :)))
Problem w tym, że wolą stron nie było wręczenie weksla. Weksel jest bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty, a skoro strony umówiły się na warunkowe przyrzeczenie zapłaty, to niewątpliwie ich celem nie było zawiązanie stosunku wekslowego. Nie tytuł, a treść decyduje o tym, jaki charakter ma zgodne oświadczenie woli.
No właśnie nie. Treść wskazuje, że strony chciały, ażeby wystawca zapłacił remitentowi 6.000 zł POD WARUNKIEM, że naruszy postanowienia umowy. To „pod warunkiem” wskazuje jednoznacznie, że ich celem nie mogło być wystawienie weksla, a słowem „weksel” posłużyli się z niewiedzy, nie znając istoty tego dokumentu.
Przecież jak użyczę Ci samochód i podpiszemy umowę, gdzie napiszemy „Przemek pożycza Lechowi samochód XYZ, który to samochód Lech zobowiązuje się oddać”, a cały dokument zatytułujemy „umowa pożyczenia samochodu” to chyba nie będzie wątpliwości, że mimo słowa „pożycza” będziemy mieć do czynienia z użyczeniem, a nie pożyczką. Słowo „pożycza” zostało zaś przez nas użyte błędnie. W mojej ocenie tak samo błędnie użyte jest słowo „weksel” w powyższym dokumencie.
Ogólnie – nie uważam, żeby to był nieważny weksel. To raczej nie-weksel, błędnie oznaczony jako weksel.
Kurcze, co trzeba mieć zamiast głowy, żeby wpisać warunek do weksla? Nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że skutkuje to jego nieważnością, warto zapytać – jaki jest sens weksla, który cechuje się tym, że można dochodzić roszczenia z niego w ten tylko sposób, że mówić „proszę Sądu, oto weksel, poproszę nakaz na to, co w nim jest”, jeśli uprawniony miałby dowodzić spełnienie warunku.
I po co taki weksel? Czy równie skuteczne nie byłoby po prostu zastrzeżenie kary umownej?
@Przemek – moglibyśmy się umówić na wódkę i długo i namiętnie deliberować „co kto miał zamiast głowy” – czy tu wystawca „wycyckał” remitenta, czy też remitent chciał być „świętszy od papieża”, prawda jest taka, że wiedza prawna w społeczeństwie jest nikła, a o wekslach jeszcze niklejsza (nawet wśród tak zwanych profesjonalistów), co skutkuje różnymi dziwnymi i ciekawymi przypadkami 🙂
Czy „remitent” (czy osobę uprawnioną z nie-weksla możemy nazwać remitentem?) może czuć się „wycyckany”, to bym nie powiedział. Przecież – będąc jako weksel nieważny – ten świstek papieru jest początkiem dowodu na piśmie co do zastrzeżenia kary umownej. Owe 6000 i tak może uzyskać, niestety w zwykłym procesie.
Nie bawmy się w gierki słowne – remitent nieważnego weksla też jest remitentem, tylko że… nieważnego weksla właśnie 😉 Dokument powyższy może być początkiem dowodu kary umownej 6000zł, tylko że początkiem zupełnie nieistotnym – bo albo mamy dowód na tę umowę i karę umowną (wówczas weksel nieistotny), albo dowodu nie mamy (wówczas weksel również nieistotny).
No niekoniecznie bym tak powiedział. Zakładam, że zapisu o karze w „umowie z dnia 01.10.2010” nie ma. Same zeznania świadków na okoliczność ustnego porozumienia co do kary umownej raczej nie przejdą w sądzie jako wiarygodny dowód. Ale już taki początek dowodu na piśmie plus zeznania świadków, albo nawet początek dowodu na piśmie plus zeznania stron mogą przejść 🙂
Zatem: zakładamy że mamy bezsporny dowód istnienia umowy i sporny dowód istnienia kary umownej. Staję po stronie obciążonej potencjalną karą i uznaję brak roszczenia wobec niej. Po pierwsze – weksel ten nie oznacza kary umownej, a po prostu roszczenie związane ze zwrotem jakiegoś świadczenia związanego z niewykonaniem tej umowy, po drugie: czym innym jest kara umowna, czym innym jest weksel, gdyby strony chciały ustalić karę umowną, to powinny tak zrobić, skoro jednak strony doprowadziły do wręczenia sobie nieważnego weksla, nie wywołuje to skutków prawnych. Dalsze dyskusje możliwe wyłącznie po przedstawieniu skanów z dokumentów z dokładnego stanu faktycznego :)))
Problem w tym, że wolą stron nie było wręczenie weksla. Weksel jest bezwarunkowym przyrzeczeniem zapłaty, a skoro strony umówiły się na warunkowe przyrzeczenie zapłaty, to niewątpliwie ich celem nie było zawiązanie stosunku wekslowego. Nie tytuł, a treść decyduje o tym, jaki charakter ma zgodne oświadczenie woli.
Nie tytuł, ale i treść. A treść wskazuje na chęć sporządzenia weksla, a nie innego stosunku.
No właśnie nie. Treść wskazuje, że strony chciały, ażeby wystawca zapłacił remitentowi 6.000 zł POD WARUNKIEM, że naruszy postanowienia umowy. To „pod warunkiem” wskazuje jednoznacznie, że ich celem nie mogło być wystawienie weksla, a słowem „weksel” posłużyli się z niewiedzy, nie znając istoty tego dokumentu.
Przecież jak użyczę Ci samochód i podpiszemy umowę, gdzie napiszemy „Przemek pożycza Lechowi samochód XYZ, który to samochód Lech zobowiązuje się oddać”, a cały dokument zatytułujemy „umowa pożyczenia samochodu” to chyba nie będzie wątpliwości, że mimo słowa „pożycza” będziemy mieć do czynienia z użyczeniem, a nie pożyczką. Słowo „pożycza” zostało zaś przez nas użyte błędnie. W mojej ocenie tak samo błędnie użyte jest słowo „weksel” w powyższym dokumencie.
Ogólnie – nie uważam, żeby to był nieważny weksel. To raczej nie-weksel, błędnie oznaczony jako weksel.